czwartek, 9 sierpnia 2018

25 lat temu w Zawierciu byli terroryści?

Ataki terrorystyczne w Zawierciu? Podkładanie bomb, ewakuacja mieszkańców, zablokowanie ruchu drogowego największych arterii? Brzmi jak scenariusz z filmu akcji, ale to działo się naprawdę 24 lata temu w naszym mieście.





Jeden z czytelników przysłał na skrzynkę OtoZawiercie.pl archiwalne artykuły pod tytułami "Miasto szantażowane" i "Terror w Zawierciu". Jeden z nich ukazał się wtedy na łamach Gazety Wyborczej. Opisywane są tam zdarzenia, które miały miejsce w 1993 i 1994 roku. 

Terroryści żądali od władz Zawiercia 300 tysięcy dolarów okupu, grożąc zamachami bombowymi. Od listopada 1993 do różnych instytucji rozsyłano listy z groźbami. 21 marca 1994 roku wykonano próbę pierwszego ataku. Nieznani sprawcy podłożyli bombę w wieżowcu przy głównej ulicy w Zawierciu - przy ul. Paderewskiego 4. 

- "Bomba była w ortalionowym opakowaniu, wystawały z niej różne przewody, miała światła i zegar. Pirotechnicy z Katowic stwierdzili, że bomba może eksplodować. Podano godzinę wybuchu, terroryści zostawili list, w którymi pisali, że dwie inne bomby są w dwóch innych miejscach w mieście. Policjanci, zgodnie z żądaniami szantażysty, przyczepili paczkę z pieniędzmi do pociągu jadącego do stolicy, jednak zainteresowany nie odebrał ich." - czytamy w starych publikacjach z tego okresu.

W dniu, w którym miał nastąpić wybuch, ewakuowano mieszkańców bloku, zablokowano ruch na trasie Katowice-Kielce, a pod miejscem zagrożonym zgromadziły się jednostki policji, straży pożarnej, pogotowia i służb specjalnych. Do budynku wkroczyli saperzy, którzy ostatecznie rozbroili zapalniki metodą wybuchową. 

Na pytanie, czy miasto zdecydowałoby się spełnić żądania terrorysty, ówczesny wiceprezydent Krzysztof Trzewicarz odpowiedział:

 - Nie wiem, co postanowiłaby Rada Miejska. Z pewnością musielibyśmy się porozumieć z policją i UOP. Ale gdyby nie było innego wyjścia, musielibyśmy spełnić jego żądania - stwierdził wiceprezydent. 

Ostatecznie bomba okazała atrapą, ale zabezpieczenia i zapalniki świadczyły, że jej wykonawca jest fachowcem. Policji nie udało się go ująć. Po prawie rocznym śledztwie zawierciańska Prokuratura Rejonowa umorzyła śledztwo w tej sprawie.

Nigdy do końca nie ustalono, z jakiego powodu doszło do tej akcji w Zawierciu. Te akcje wywołały sporo emocji wśród mieszkańców w tamtym czasie. Dziś, dzięki jednemu z czytelników, przypominam tą historię na łamach portalu. To ciekawe, że takie rzeczy spotkały kiedyś Zawiercie.




2 komentarze:

  1. Mieszkańcy sąsiednich bloków 2 i 6 przy Paderewskiego musieli opuścić mieszkania na czas usuwania ładunku przez saperów ok godz.17 to było.
    Mieszkałem wtedy pod 6.

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwszy dzień wiosny rano kolo 7 przed blokiem nr 4 dyskoteka karetka policja straż pożarna ewakuacja mieszkańców.niby bomba w windzie pojechała na 10 piętro w razie wybuchu bezpieczniej.Na szczęście tylko ATRAPA mieszkałem bylem przy wynoszeniu atrapy z 10 pietra po schodach przez sapera...

    OdpowiedzUsuń

Redaktor Portalu OtoZawiercie.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy umieszczanych przez czytelników. Jednocześnie zastrzega sobie prawo do niepublikowania komentarzy sprzecznych z obowiązującymi przepisami prawa, w tym w szczególności zabronione jest umieszczanie treści wzywających do nienawiści rasowej, wyznaniowej, etnicznej oraz propagujących przemoc.


reklama
http://picasion.com/